Zwalczanie szkodników i gryzoni

Żywe zwierzęta są jedną z nieodłącznych części natury. Podobnie jak i człowiek stanowią integralną część ekosystemu.

Ludzie doceniają wartość ożywionej i ruchliwej części przyrody, z jednym wszakże zastrzeżeniem – do momentu, w którym działanie zwierząt nie powoduje szkód. A sytuacje takie – wbrew pozorom – zdarzają się bardzo często. Szczególnie zaś są dziełem określonej grupy zwierząt, nazywanych szkodnikami.

Małe stworzenia, duże ryzyko, poważne straty

Problem występowania szkodników jest bardzo często spotykany w gospodarce i codziennym życiu. Praktycznie w każdym domu choć raz zdarzyło się właścicielom walczyć z uciążliwą myszą, bądź też ze szczurem. Z kolei w przypadku mieszkań, położonych w budynkach wielorodzinnych, prawdziwą plagą bywaj często owady, takie jak np. pluskwy, karaluchy czy karaczany. Skutki obecności szkodników odczuwają także wszelkiego rodzaju firmy i magazyny, które zmagają się z tym problemem.

Bez względu jednak na rodzaj uciążliwego zwierzęcia sytuacja takie niesie za sobą rozmaite zagrożenia. Pierwsze i zarazem najpoważniejsze z nich ma charakter sanitarno-epidemiologiczny, szkodniki są bowiem nosicielami wielu zarazków i chorób, co w połączeniu z ich dużą ruchliwością i możliwością swobodnego bytowania w praktycznie każdych warunkach niesie za sobą ryzyko wręcz wywołania epidemii.

Innym rodzajem zagrożeń są szkody powodowane w elementach infrastruktury, czy też w skomasowanych zasobach. Szczury i inne gryzonie z lubością przegryzają przewody, niszczą elementy ocieplenia, atakują towary przechowywane na magazynie, czy też zjadają zapasy zbóż zgromadzone w silosach. Wniosek z tego płynący jest jeden – zwalczanie szkodników jest jedynym sposobem na pozbycie się powodowanych przez nie problemów.

Przystępujemy do działania

Usuwanie szkodników trzeba zacząć od pierwszego kroku – zdiagnozowania z jakim typem zwierząt mamy do czynienia. Od tego bowiem zależy, jakie środki należy przedsięwziąć, aby pozbyć się niechcianych lokatorów.

Drugą sprawą jest określenie wielkości powierzchni, na jakiej będą prowadzone działania zwalczające. Przekłada się to bowiem bezpośrednio na ilość środków, jakie należy w tym miejscu zastosować. Warto się także zastanowić i określić w przybliżeniu intensywność i ilość występujących szkodników, bo to również wpływa na skalę działań, jakie będą podejmowane.

Wzywamy specjalistów

Działania na własną rękę możemy podejmować, gdy skala zjawiska jest niewielka, np. gdy w domu błąka się kilka myszy, bądź też gdy w obrębie firmowego śmietnika pojawiły się karaluchy. Gdy problem jest większy, a w szczególności gdy przybiera rozmiar plagi, nie obędzie się bez pomocy wyspecjalizowanej firmy.

Zarówno dezynsekcja, czyli usuwanie uciążliwych owadów, jak i deratyzacja, czyli walka ze szkodnikami czteronożnymi, może być prowadzona przy wykorzystaniu różnych metod. Najczęściej stosowaną w obydwu wypadkach jest metoda chemiczna, czyli wykorzystywanie środków owadobójczych czy też specjalnych trutek.

Można jednakże wykorzystać środki także mniej inwazyjne. Insekty da się bowiem zwalczać również przy wykorzystaniu pary wodnej, gorącego powietrza lub promieniowania ultrafioletowego. Z kolei w przypadku szczurów, myszy i innych zwierząt tego typu z powodzeniem można wykorzystać mechaniczne pułapki.

Problem, który wraca

Podejmując walkę ze szkodnikami trzeba się liczyć z tym, że raz wytępione mogą wracać, co bardzo często się dzieje. Szkodniki mnożą się bowiem w bardzo szybki sposób, a w przypadku insektów złożone w ustronnych miejscach jaja mogą jeszcze przez długi czas być źródłem kolejnego pojawiania się.

Dlatego też warto stosować w walce z tym zjawiskiem żelazną konsekwencję i nie poprzestawać na doraźnym tępieniu szkodników.
W tym celu należy wykorzystywać metody stale zabezpieczające przed tego typu zagrożeniami. Mimo kosztów jakie się z tym wiążą w dłuższej perspektywie jest to bardziej opłacalne, niż wzywanie specjalistów co jakiś czas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *